I Ty możesz zostać przestępcą
Wiem, że jest to tytuł prowokacyjny i teoretycznie ktoś mógłby się poczuć nim urażony. Proponuję się jednak wstrzymać z wyrażaniem oburzenia i doczytać ten tekst do końca, bo rzecz wcale nie jest śmieszna.
Zgodnie z przewidywaniami kancelarie, niegdyś obsługujące głównie frankowiczów, dążą teraz do podważania złotowych kredytów mieszkaniowych. Jednak WIBOR, to nie kurs franka szwajcarskiego. Jest to oficjalny wskaźnik, administrowany przez GPW Benchmark, podmiot zależny od GPW, która jest pod całkowitą kontrolą Skarbu Państwa. Nic więc dziwnego, że bronią go zgodnie wszystkie instytucje państwa podkreślając, że jest to wskaźnik regulowany, mający swoje oparcie w unijnym rozporządzeniu BMR. Pomimo to całkiem niedawno Sąd Okręgowy w Suwałkach podważył taką umowę o kredyt mieszkaniowy opartą na WIBORze. W mediach pojawiły się zachwyty spowodowane pierwszą (nieprawomocną) wygraną kredytobiorców złotówkowych z bankiem i współgrające z entuzjazmem kancelarii odszkodowawczych i organizacji antybankowych.
W tym wyroku, a zwłaszcza w jego uzasadnieniu wiele mnie niepokoi. W większości są to kwestie prawne i jestem pewien, że właściwi prawnicy pochylą się nad nimi. Jednak jest w tym uzasadnieniu coś, z czym nie mogę się w żaden sposób pogodzić. Jest to fragment, który zakłada a priori, że Wibor jest wyznaczany w sposób nieuczciwy. Cytuję:
Skoro zatem przy wskaźniku referencyjnym LIBOR stwierdzono wprost i jednoznacznie jego podatność na manipulację oraz brak dokładności i rzetelności w jego wyznaczaniu, to logika podpowiada, że takie same zarzuty podnieść można także wobec wskaźnika WIBOR. Oceny powyższej nie zmienia przy tym okoliczność, że konkretne przypadki takiej manipulacji – póki co – nie zostały w odniesieniu do WIBOR-u wykazane ……. I dalej:Innymi słowy – skoro rzetelność i dokładność wskaźnika WIBOR budzi wątpliwości wobec potencjalnej możliwości jego zmanipulowania przez podmioty uczestniczące w fixingu, to bez znaczenia pozostaje czy w przypadku zawartej w łączącej strony postępowania umowy klauzuli zmiennego oprocentowania WIBOR był ustalany rzetelnie/dokładnie czy też nie. Decyduje tu bowiem okoliczność, że nierzetelność i niedokładność tego wskaźnika (wobec potencjalnej możliwości jego zmanipulowania przez podmioty uczestniczące w fixingu) mogła mieć miejsce. ……. Z punktu widzenia ochrony interesów konsumenta istotne jest bowiem to, czy w odniesieniu do tego wskaźnika przypadki takie mogły nastąpić (a mogły, o czym mowa była powyżej). Pamiętać bowiem należy, że przy dokonywaniu oceny zapisu umowy łączącej konsumenta z kontrahentem (w tym wypadku klauzuli zmiennego oprocentowania opartej m.in. o stawkę WIBOR), nie ma znaczenia, czy i jak przedsiębiorca z danego postanowienia umownego w rzeczywistości korzystał, ale to, czy mógł z niego skorzystać.
W uzasadnieniu przywołane jest sprawozdanie NIK z roku 2024 z kontroli ustalania Wiboru przez GPW Benchmark, w którym wskazano przypadki zawyżania kwotowań przez część banków biorących udział w fixingu, ale bez podania konkretnej przyczyny tego stanu rzeczy z powodu niemożności przeprowadzenia kontroli w siedzibie (…) S.A. i banków uczestniczących w fixingu WIBOR…..
W związku z tymi cytatami nasuwają się następujące uwagi. Przede wszystkim, jeśli chcemy wykazać, że jakaś wartość jest zmanipulowana, konieczne jest dowiedzenie tego faktu. Na przykład, że zmanipulowane zostały dane użyte do jej wyliczenia, albo wskazanie błędów w rachunkach, albo wykazanie, że dana wartość w znaczący sposób odbiega od jakiegoś benchmarku, albo inne udowodnienie takiej tezy. W przypadku stawki WIBOR dobrym benchmarkiem byłyby stopy procentowe NBP. Należałoby też zbadać przebieg czasowy różnic między WIBORem i stopami NBP, ocenić różnice pod kątem zdarzeń rynkowych, ich wzajemnej korelacji. Wreszcie ocenić, czy wskazane przez NIK przypadki zawyżania miałyby znaczący wpływ na wysokość raty, czy zostały skorygowane. W tym przypadku należałoby sięgnąć do odpowiedzi kontrolowanych podmiotów na zarzuty NIK. Należałoby wreszcie zastanowić się, dlaczego w przypadku LIBORu sprawa manipulacji danymi trafiła do sądu, a w przypadku WIBORu tak się nie stało. Czy w Warszawie było to równie poważne przestępstwo, co w Londynie? Czy może w Warszawie mieliśmy do czynienia z drobnymi błędami? Czy może analogia użyta w uzasadnieniu wyroku Sądu w Suwałkach jest nietrafna? Warto się nad tym pochylić, zwłaszcza że wszystkie niezbędne informacje są dostępne w internecie.
Druga uwaga dotyczy rzeczy znacznie gorszej. Sąd stawia bankom zarzut manipulowania WIBORem nie próbując nawet zbadać, czy faktycznie manipulacja taka miała miejsce. Można było powołać biegłego, by się w tej sprawie wypowiedział. Z uzasadnienia wyroku wynika nawet, że powodowie wnosili o dopuszczenie dowodu z opinii biegłego sądowego z zakresu rachunkowości i finansów lub bankowości, ale sąd nie uznał tego za konieczne. Szkoda, bo może biegły wytłumaczyłby, że z faktu, iż LIBOR był fałszowany nie wynika wcale, że WIBOR, – skoro podobny do LIBORu – również mógł być fałszowany. No a skoro mógł, to jest już bez znaczenia, czy faktycznie taka manipulacja miała miejsce.
W tym miejscu powinienem się wytłumaczyć czytelnikom skąd taki tytuł. Z przytoczonej powyżej konstatacji Sądu w Suwałkach wynika wprost, że każdy z nas musi mieć świadomość, iż prędzej czy później może trafić przed sąd pod zarzutem popełnienia przestępstwa, którego mógł się dopuścić. Wystarcza sama możliwość by ponieść karę. Wszak nie ma znaczenia, czy i jak przedsiębiorca z danego postanowienia umownego w rzeczywistości korzystał, ale to, czy mógł z niego skorzystać.
Zgoda na taki sposób rozumowania ma daleko idące i bardzo groźne konsekwencje. Na przykład wyobraźmy sobie taką oto sytuację: Teren zabudowany, kontrola prędkości. Policja zatrzymuje samochód. Kierowca jest spokojny, bo jechał wolno. Tymczasem słyszy, że prędkość maksymalna dla tego samochodu wynosi 200 km/godz. Zatem mógł jechać nawet z taką prędkością i tłumaczenie, że jechał wolno niczego nie zmienia. I po prawie jazdy.
Wiem, że brzmi to absurdalnie. A czy karanie banków za manipulowanie WIBORem, którego się nie dopuściły, lecz – zdaniem Sądu – możliwość taką miały jest mniej absurdalne? A na przykład oskarżenie o kradzież, kogoś, kto nigdy niczego nie ukradł? Wystarczyłoby przecież, że miał możliwość. Kradzież jest nawet lepszym przykładem, bo manipulowanie WIBORem w celu odniesienia korzyści materialnych, byłoby właśnie kradzieżą. W tym kontekście mądrość ludowa, zgodnie z którą okazja czyni złodzieja nabiera nowego znaczenia.
Autor: Andrzej Reich, Lider Klubu Odpowiedzialnych Finansów przy EKF