Jeśli nie sprawimy, by kapitał pracował na rzecz społeczeństw, a nie tylko dla tworzenia indywidulanych zysków, będzie z nami źle. Być może kapitał i zarządzający nim jeszcze nie zdają sobie z tego sprawy, ale finansując autorytarne reżymy stają się ich zakładnikami. Unia Europejska poważnie myśli co zrobić, żeby połączyć zyski z dobrem społecznym. I podejmuje takie próby – wynika z debaty „Czy biznes przejmuje się demokracją” Europejskiego Kongresu Finansowego.
Lech Wałęsa podczas sopockiego EKF zwierza się ze swoich dziecięcych marzeń. Dorastał w biednej rodzinie, na wsi i marzył jako 10-letni chłopiec, żeby „rozwalić” komunizm. I – jak wiemy – to mu się udało. Związek Radziecki upadł, a wraz z nim komunizm, a zaczęło się od strajków w Stoczni Gdańskiej w 1980 roku i powstania „Solidarności”, którym przewodził Lech Wałęsa. Parę lat potem upadł ZSRR.
“Jedno słowo, które znam po polsku to solidarność” – skomentowała Antara Haldar, profesor University of Cambridge.
Rozpoczęła się epoka, którą słynny ekonomista Dani Rodrik nazywa „hiperglobalizacją”, gdyż kapitał nie musiał bać się już komunistów. Wspierany przez deregulacje nie znał granic. Ani reguł. Zaczął krążyć po całym świecie szukając najlepszych okazji, żeby się pomnażać. Gdy się za bardzo gdzieś skoncentrował, nagle uciekał, jak z Korei Południowej w 1997 roku, zostawiając za sobą spaloną ziemię. W sumie jednak globalizacja i swoboda przepływów kapitałowych wiele milionów ludzi w biednych krajach wyciągnęła z nędzy. Ale nie tylko.
“Porządek, jaki był po II wojnie światowej upadł. Europa, świat i Polska nie mogą się wyrwać z podziału o to, jaką wizję świata wybrać” – mówił Lech Wałęsa.
Globalizacja zabrała miejsca mało wykwalifikowanej pracy z bogatych krajów Zachodu. Te długo nie mogły się połapać, co się dzieje, aż oczy przetarł im dopiero wielki globalny kryzys finansowy z lat 2007-9. Było za późno. Według legendarnego przywódcy „Solidarności” globalizacja wcale się nie skończyła, ale przechodzi kryzys, dlatego do głosu dochodzą demagogia i populizm i to one teraz dyktują narracje. Niemniej reguły dla globalizacji trzeba wymyśleć na nowo.
Globalizacja potrzebuje reguł nadanych jej w wyniku porozumień pomiędzy państwami, bo wtedy można doprowadzić do sytuacji, że będzie pracowała dla wszystkich. Nieodrodnym elementem globalizacji jest „kontynentalizacja”, czyli tworzenie struktur, w których uczestniczą małe państewka, żeby odnosić wspólne korzyści z bliższej współpracy. Mówi, że „kontynentalizację” rozpoczęła Europa, tworząc Unię, wprowadzając wspólną walutę.
“Jest 10 tematów, które trzeba rozwiązać na szczeblu globalnym i 30 na szczeblu kontynentalnym”– mówił Lech Wałęsa. “Globalizacja to znoszenie barier, poczucie, że cały świat jest nasz. Europa wprowadziła kontynentalizację, ale wszyscy się zatrzymali i zahamowali dalsze kroczenie Europy (…) W koncepcji globalizacji wszyscy są potrzebni. Chodzi o planowanie kontynentu dla wszystkich” – dodał.
Jaka jest stawka w tej grze? Lech Wałęsa uważa, że najwyższa
“Mamy w sztafecie pokoleń największą szansę na pokój, rozwój i dobrobyt (…) Cały dramat polega na tym, że nie nadążamy z rozwiązaniami za rozwojem. Nie nadążają za nią państewka. Trzeba przejść na kontynenty, a potem na globalizację” – powiedział.
Znaczenie tej stawki – zachowanie pokoju, rozwoju i dobrobytu – jest już zrozumiałe coraz bardziej powszechnie.
“Adam Smith zamienił logikę Boga na logikę niewidzialnej ręki rynku. Ludzie mieli zacząć poszukiwać zaspokojenia swoich indywidualnych potrzeb, także firmy. I zniknął nam interes społeczny. Potrzebna jest nam rewolucja w koncepcji idei (…) Potrzebna jest nam rewolucja w tym terenie (idei), żeby zamienić interesy jednostkowe na interesy wspólne” – mówiła Antara Haldar.
“Rynki są na tyle dobre, na ile dobre są instytucje, na których się osadzają. Instytucje są tutaj kluczowe. Potrzebne są instytucje policentryczne, rozwiązujące problemy wspólne, ponadnarodowe” – dodała.
Unia poszła daleko naprzód w rozumieniu potrzeby mobilizowania kapitału do tworzenia korzyści społecznych. Instytucją, która jest m.in. za to odpowiedzialna jest Europejski Bank Inwestycyjny. Działa według zasady opartej nie tylko o ryzyko i zwrot, ale w oparciu o możliwość wykreowania wartości dodanej. Jego finansowanie przyciąga kapitał prywatny do finansowania projektów mających wartość społeczną, gdyż obniża ryzyko.
“W pewnym sensie EBI jest wizjonerskim inwestorem. Wspieramy nie tylko projekty, które przynoszą dochód, ale są też pożyteczne w sensie społecznym” – powiedziała wiceprezeska banku Teresa Czerwińska.
EBI ma wypełniać zobowiązania traktatowe dla wspierania demokracji i wspierania Unii Europejskiej
Nie finansuje np. projektów, które nie respektują praw społecznych i praw pracowniczych, czy też budzą wątpliwości z innych względów etycznych. Wspiera Ukrainę, dostarczył jej pierwszej transzy finansowania zaraz na początku wojny, a obecnie jego zaangażowanie wynosi już 2 mld euro.
“Potrzebujemy budowy nowego modelu gospodarki, nowego motoru i do tego potrzebujemy publicznych instytucji, żeby mogły ten model budować, ciągnąć za sobą system finansowy. Trzeba być cierpliwym, żeby w to inwestować i ciągnąć cały sektor”– mówiła Teresa Czerwińska.
“Wkomponowanie wartości do kryteriów podejmowania decyzji finansowych nie powoduje obniżenia stopy zwrotu z portfela. Kryteria i wartości – obok ryzyka i dochodu – da się wkomponować do portfela inwestycyjnego” – dodała.
Georgette Mosbacher: Mam problem z tym, jeśli ktoś chce zdefiniować wartości i te definicje nam narzucić
Georgette Mosbacher, współprzewodnicząca Inicjatywy Trójmorza przy Atlantic Council i była ambasadorka USA w Warszawie w czasie poprzedniej kadencji prezydenckiej Donalda Trumpa podobnie identyfikuje skutki nieokiełznanej globalizacji, jaka nastąpiła po upadku komunizmu.
“Globalizacja była ogromnym sukcesem dla bardzo wielu ludzi na świecie, zbudowała klasę średnią, ale zostawiła wiele osób w tyle, które zastanawiają się jak nakarmić swoje dzieci. Musimy zastanowić się, jak rozwiązać te problemy i jak współpracować ze sobą, żeby je rozwiązać” – powiedziała.
Uważa jednak, że kapitał nie powinien angażować się we wspieranie demokracji ani działań na rzecz tworzenia dóbr społecznych. “Nie chcę, żeby mój bank działał na płaszczyźnie społecznej, chcę, żeby chronili moje pieniądze i żebym dostała stopę zwrotu. Nie chce, żeby instytucje finansowe uznawały sobie, co to są wartości demokratyczne”– mówiła.
Broniła też podniesionej przez Donalda Trumpa idei „America First”. “Kiedy mówi się „America First” to znaczy, że mój dom jest najważniejszy, ale to wcale nie znaczy, że nie dbam o sąsiadów” – powiedziała.
Co spór o skutki globalizacji oznacza dla Polski?
Magdalena Dziewguć, członkini Rady Programowej Europejskiego Kongresu Finansowego zwracała uwagę, że polska gospodarka jest w znakomitej formie, Polska staje się 20 największa gospodarką świata, o polskim sukcesie ekonomicznym jest na świecie głośno.
“Ale nie osiągnęliśmy wszystkiego i z pokorą i solidarnością musimy dziś wrócić do pracy” – mówiła.
“Demokracja nie opiera się o sukces ekonomiczny. Opiera się o sukces społeczny” – dodała Magdalena Dziewguć.
Polska odniosła spektakularny sukces ekonomiczny, korzystając perfekcyjnie z globalizacji, przy równoczesnej społecznej głębokiej porażce, czego świadectwem są wyniki ogłoszonych w dzień inauguracyjnej debaty EKF wyborów prezydenckich. To paradoks, ale dzieje się na naszych oczach. Coś z tym trzeba zrobić. Jakoś go rozwiązać.
EKF rozpoczął rok temu badania i dyskusję nad tym, czy i w jaki sposób kapitał może wspierać demokrację. Efektem tej dyskusji jest książka „Profit and Principles”, złożona z głosów wybitnych ekonomistów. Jakie są z niej wnioski?
“Jeśli system nie szanuje praw człowieka, nie szanuje wolności sądownictwa, w końcu nie uszanuje praw własności. Kapitał stanie się zakładnikiem tych systemów” – powiedziała o najważniejszym z nich Marta Penczar, wiceprezes Centrum Myśli Strategicznych i dyrektor EKF Research.