Polska gospodarka będzie rozwijać się w tym i przyszłym roku w tempie 3,5 proc. rocznie, a motorami wzrostu będzie spożycie gospodarstw domowych i inwestycje zasilane unijnymi funduszami – wynika z czerwcowego konsensusu ekspertów dla Europejskiego Kongresu Finansowego. Największym zagrożeniem jest narastający dług publiczny, który w przyszłym roku „przebije” 60 proc. PKB i wszystko na to wskazuje, że będzie dalej rósł.
EKF od 7,5 roku (co pół roku) ogłasza konsensus prognoz makroekonomicznych. W zaprezentowanej w Sopocie edycji wzięło udział 61 ekspertów z rynku finansowego, środowiska naukowego i instytucji publicznych. Eksperci wskazują także największe zagrożenia dla koniunktury gospodarczej, stabilności polskiego systemu finansowego i dla złotego.
“Konsensus powstał przed ogłoszeniem wyników wyborów prezydenckich. Ich wyniki mogą wiele zmienić. Pewne wyzwania i ryzyka krajowe pewnie się pojawią” – zastrzegł koordynator EKF profesor Leszek Pawłowicz.
Ankietowani specjaliści oceniają, że w latach 2025 i 2026 polska gospodarka będzie rosła o 3,5 proc. rocznie, ale wraz z wyczerpaniem środków unijnych z funduszu NextGen EU dynamika wzrostu wyhamuje do 3 proc. w kolejnych dwóch latach. Spożycie indywidualne będzie rosnąć rocznie o ok. 3 proc., a w tym i przyszłym roku wzrost inwestycji osiągnie dynamikę 6-7 proc.
“Średnia prognoz wzrostu 3,5 proc. to blisko potencjału gospodarczego Polski. Chcielibyśmy rosnąć szybciej, ale na tle Europy to bardzo dobry wynik” – powiedział koordynator makroekonomiczny EKF Marcin Mrowiec prezentując konsensus na konferencji prasowej. “Konsensus zakłada przyspieszenie inwestycji do 6-7 proc. dzięki napływowi pieniędzy unijnych (…) To wraz ze spożyciem indywidualnym daje nam wzrost o 3,5 proc.” – dodał.
Eksperci prognozują spadek inflacji w tym roku do 3,2 proc., a w kolejnych latach jej stabilizację w pobliżu celu Rady Polityki Pieniężnej, czyli 2,5 proc. Spadek inflacji pozwoli na kolejne obniżki stóp procentowych, o 50 punktów bazowych w tym roku i o 100 pb w roku przyszłym.
Stopa bezrobocia będzie się utrzymywać na poziomie jednym z najniższych w Unii Europejskiej w okolicach 2,8 proc. mierzona według metodologii BAEL. Ankietowani oczekują jednak w kolejnych latach spadku zatrudnienia w gospodarce z powodu kurczenia się zasobów pracy. W związku z tym przedsiębiorstwa będą musiały się mierzyć z coraz wyższymi kosztami pracowniczymi, co będzie oznaczać erozję konkurencyjności polskiej gospodarki.
“Żeby sprostać konkurencyjności nasze przedsiębiorstwa powinny wymienić park maszynowy na nowy” – powiedział komentując prognozy Brunon Bartkiewicz, były prezes ING Banku Śląskiego.
Jako największe zagrożenie dla koniunktury gospodarczej eksperci wskazują niepewność polityczną
Spadająca liczba pracujących i niskie bezrobocie będzie ograniczało możliwości rozwoju przedsiębiorstw. Zagrożeniem dla koniunktury mogą być także wysokie ceny energii.
“Koniunktura w Polsce zależy od koniunktury największych partnerów handlowych, a nasi partnerzy takich perspektyw wzrostu nie mają. W związku z tym nasza gospodarka będzie odczuwała konsekwencje – mówiła Marta Penczar, dyrektor EKF Reaearch.
Uważają też, że polski system finansowy nie będzie stabilny dopóki nie uporamy się z długoterminowymi ryzykami prawnymi w umownych kredytowych powiązanymi z nadmierną ochroną konsumenta. Wskazują, że ryzykiem dla sektora finansowego są nadmierne, niestabilne regulacje związane z populizmem politycznym.
“Nadmierne regulacje wynikające z pobudek politycznych są niedopuszczalne w kontekście dbałości o dobro publiczne jakim jest stabilność systemu finansowego”– mówiła Marta Penczar.
Na wiarygodność polskiego złotego – w ocenie ekspertów – w największym stopniu oddziaływać będzie ryzyko geopolityczne oraz ryzyka związane z finansami publicznymi. Bardzo duży udział papierów skarbowych w bilansach banków może zagrażać stabilności systemu finansowego. Opracowania naukowe wskazują, że udział ten nie powinien przekraczać 20 proc., a w Polsce ten poziom został już przekroczony.
“W najnowszej edycji rekomendacji ekspertów EKF pojawiły się kwestie dotyczące poprawy finansów publicznych, rynku pracy i polityki energetycznej” – mówiła Marta Penczar.
Finanse publiczne okazały się największym zaskoczeniem najnowszej edycji prognoz
Ankietowani ekonomiści nie wierzą w zapewnienia rządu, że dług publiczny wprawdzie przekroczy 60 proc. PKB, ale konsolidacja fiskalna spowoduje, że w przewidywalnej przyszłości obniży się poniżej tego poziomu. Ankietowani prognozują deficyt sektora finansów publicznych w tym roku na 6 proc. PKB, a w roku przyszłym i kolejnych latach na 5 proc. PKB. To znaczy, że już w przyszłym roku dług publiczny przekroczy 60 proc. PKB, będzie rósł dalej by w 2028 roku sięgnąć prawie 65 proc. PKB.
“Ankietowani nie wierzą w zacieśnienie fiskalne. Deficyty budżetowe prowadzą do monotonicznego narastania długu” – powiedział Marcin Mrowiec. “Generalny przekaz ministra finansów był taki, że przekroczenie przez dług 60 proc. PKB będzie tymczasowe, natomiast osoby, które analizują dane o finansach publicznych w to nie wierzą. Już w przyszłym roku przekraczamy 60 proc. i będzie to 62,3 proc., a w kolejnych latach dochodzimy do 65 proc. PKB” – dodał.
Sławomir Dudek, dyrektor Instytutu Finansów Publicznych i współautor raportu „Zagrożenia nadmiernego długu publicznego. Edycja 2025” mówił, że deficyt i dług rosną przede wszystkim z powodu wzrostu wydatków publicznych, które stanowią już 49,7 proc. PKB, gdy wydatki zbrojeniowe – zaledwie 2,7 proc. PKB. Pod względem wydatków Polska w 2024 roku była na ósmym miejscu w całej Unii, a pod względem dochodów Polska jest na 18 miejscu w UE. “To jest nie do utrzymania. Za chwilę już nie będzie sufitu jeśli chodzi o wydatki”– powiedział.
Autorzy raportu przedstawili symulację wariantu ostrzegawczego dla polskich finansów publicznych, w którym dług przekracza w następnej dekadzie 100 proc. PKB.
“Wszyscy wiedzą, że nie dojedziemy do 100 proc. długu do PKB bo po drodze będziemy mieli kryzys” – powiedział Marcin Mrowiec.
W tej sytuacji ekonomiści krytykowali obietnice obniżek podatków lub ich niepodnoszenia, które w kampanii wyborczej składali obaj kandydaci do urzędu Prezydenta.
“Myślę, ze obniżki podatków mogłyby w tej chwili grozić cieciem dla ratingu. Obniżenie składki zdrowotnej też z punktu widzenia finansów publicznych jest nieuzasadnione” – mówił Sławomir Dudek.
“Nie stać nas na obniżki składek, nie stać nas „na wszystko”. Powinniśmy wydawać na to, co nam daje możliwość rozwiązywania problemów społecznych”– dodał Brunon Bartkiewicz.