Jak bardzo walka z inflacją musi zaboleć i kogo?
To już jasne – inflacja to największe zagrożenie dla gospodarki na całym świecie. Na razie jednak nie ma zgody co do tego jak z nią walczyć, bo nie jest też całkowicie pewne, czym globalny wzrost cen został spowodowany. Pewne jest tylko to, że przed inflacją trzeba chronić najbiedniejszych i utrzymać za wszelką cenę wiarygodność banków centralnych – twierdzą uczestnicy Europejskiego Kongresu Finansowego.
W debacie kongresowej poświęconej polityce pieniężnej, fiskalnej i makroostrożnościowej w dobie wysokiej inflacji Jerzy Hausner, przewodniczący rady programowej Open Eyes Economy Summit, członek Rady Polityki Pieniężnej w latach 2010-16 i były wicepremier mówił o „trójcy niemożliwej” walki z inflacją. Kiedyś wybitny ekonomista Dani Rodrik określił w ten sposób możliwości wyboru pomiędzy globalizacją, narodową suwerennością i demokracją. Spełnienie wszystkich trzech elementów jest niemożliwe. Można wybrać zaledwie dwa.
– Musimy przeprowadzić dezinflację, ale jak ją przeprowadzić, by nie doprowadzić do głębokiej recesji i do głębokiego, i trwałego zbiednienia społeczeństwa. Czy to jest właśnie „trójca niemożliwa”? – mówił Jerzy Hausner.
– Jestem pesymistą. Nie ma możliwości ograniczenia tempa inflacji bez zasadniczych problemów społecznych, zasadniczego zbiednienia wielu grup społecznych – odpowiedział na to pytanie poseł do Parlamentu Europejskiego, były premier i były prezes NBP Marek Belka.
Oldřich Dědek, członek rady Narodowego Banku Czech zwrócił uwagę, że banki centralne na świecie nie mają jednolitego podejście do obecnych zjawisk inflacyjnych. Banki centralne Czech i Węgier już rok temu zaczęły podwyżki stóp procentowych, (na jesieni 2021 roku dołączył do nich NBP), a tymczasem stopy Europejskiego Banku Centralnego do tej pory jeszcze nie drgnęły.
A tymczasem inflacja cen konsumpcyjnych w Czechach jest o 2 punkty procentowe wyższa, a inflacja bazowa o 3 pp wyższa niż w Słowacji, należącej do strefy euro, a więc mającej „zerowe” stopy procentowe. Co do tego jak walczyć z inflacją jest na razie więcej pytań niż odpowiedzi.
– Czy taka (jak w Czechach) agresywna reakcja na inflację jest właściwa? – mówił Oldřich Dědek.
Dodał, że bank centralny Czech przeprowadził diagnozę przyczyn wysokiej inflacji w tym kraju. Jeszcze w zeszłym roku wynikło z niej, że za połowę inflacji odpowiada popyt (który można stłamsić podwyżkami stóp), a za połowę czynniki podażowe, na które – przynajmniej w teorii – bank centralny nie ma wpływu. Po napaści Rosji na Ukrainę proporcje wpływu popytu i podaży na inflację zmieniły się z 50/50 do 20/80. W tej sytuacji najważniejsze jest utrzymywanie zakotwiczonych oczekiwań inflacyjnych, a nie walka z bieżącą inflacją.
To zależy od wiarygodności polityki pieniężnej, fiskalnej i makroostrożnościowej – twierdzi Giovanni Callegari, szef ds. gospodarczych i analizy ryzyka w European Stability Mechanism.
– Odpowiedzialni za politykę monetarną muszą być wiarygodni, dawać jasne komunikaty, nie kryć tego, że będzie gorzej i wyjaśniać jak i dlaczego tak działamy (…) Trzeba mieć gotowe odpowiednie scenariusze. Kiedy okazuje się, że scenariusz podstawowy nie realizuje się, trzeba mieć inne, żeby go zmieniać – powiedział.
Dodał jednak, że inflacja w strefie euro (i to dość znacząca różnica z Polską) została wywołana przez szoki z ostatnich lat, jak pandemia i wojna. W tej chwili napędzają ją ceny surowców i żywności, a duża część dochodów europejskich gospodarstw domowych trafia do producentów surowców energetycznych, w tym także wciąż do Rosji.
– Możemy zacieśniać stronę fiskalną, ale w ten sposób zmniejszamy popyt, a pieniądze płyną dalej na zewnątrz (…) Część inflacji jest wynikiem ogromnego wsparcia fiskalnego w okresie pandemii, ale ważne jest, żeby nie uruchomiło nowych elementów, które są już teraz widoczne (…) Jeśli będziemy działali w sposób wiarygodny, to nie trzeba będzie aż tak wiele interweniować, aż tak podnosić kosztu kredytu – powiedział Giovanni Callegari.
Dlatego uważa on, że najważniejszym punktem w planie walki z inflacją powinna być ochronach tych, dla których wzrosty cen są najbardziej dotkliwe.
– Pierwsza rzecz to ochrona najbardziej narażonych. Chodzi o dwa wymiary tej ochrony, ochronę osób mających mniejszą możliwość zaabsorbowania szoku i mających mniejsze dochody. To przyniesie korzyści społeczne, ale też ekonomiczne, bo w ten sposób chronimy konsumpcję – powiedział.
– Dezinflacja jest trudna i kosztowna, dlatego należy wprowadzić akceptowalny podział kosztów – dodał Jerzy Hausner.
Marek Belka radził natomiast Radzie Polityki Pieniężnej, by nie próbowała teraz „dogonić” inflacji wysokością stóp procentowych.
– Doradzałbym, żeby nie ścigac się z inflacją stopami procentowymi, bo będziemy musieli podejść do 20 proc. (…) Dobrze byłoby się zastanowić po dotychczasowym cyklu podwyżek, jakie przyniosły skutki podwyżki stóp, jaki wpływ miały na popyt i na kredyt – dodał.
Jacek Ramotowski